Jarosław Bester potrafi zagrać wszystko i w dodatku zrobić to tak, żeby w muzykę tchnąć dodatkową niezwykle pozytywną energię i pozostawić na każdej melodii swój ślad
Z czoła ścieka pot. Akordeonista siedzi na środku i wirtuozersko wygrywa coraz to dłuższe, skomplikowane partie. Skrzypek, wyprostowany jak struna, wyrywa postrzępione podczas energicznej gry włosie ze smyczka, by zaraz znowu przyłożyć go do instrumentu i dać się porwać muzyce. Rozpromieniony perkusista z werwą przebiera palcami po bębnach i talerzach. Spogląda porozumiewawczo na kolegów z zespołu, lecz niedługo potem znów odchyla głowę do tyłu i wpada w trans wybijając kolejne rytmy.
Niewielka publiczność to dla wykonawcy powód do rozczarowań. Nie tym razem, bo na koncert Bester Quartet w ramach Ethno Jazz Festival przyszli do Synagogi pod Białym Bocianem fani, którzy doskonale wiedzieli, po co kupili bilety.